Rozdział 17
Zjedliśmy w restauracji pyszną kolacje,w bardzo miłym towarzystwie.Śmialiśmy się,żartowaliśmy,aż na koniec kolacji Robert wstał od stołu,odwrócił się w moim kierunku i uklęknął.Domyślałam się do się święci.
-Khmm,Ewelino czy....czy zechciałabyś zostac moją narzeczoną,a niedługo żoną?-Mimo,że wiedziałam chwile temu,że mój ukochany poprosi mnie o rękę,to z oczu poleciaały mi łzy.Łzy szczęścia.
-Tak,Robert.Tak!-Włożył na mój palec piękny pierścionek.To najlepszy dzień w moim życiu.Robert wstał spojrzał się prosto w moje oczy i pocałował w usta.Czuliśmy się jak byśmy byli sami.Ale po chwili usłyszeliśmy brawa.
-Nooo!W końcu.Szczęścia zakochańce-powiedział Kuba,a inni przyłączyli sie do niego.
-Dobra,dobra może się zbierajmy coo?Bo późno już,a Robert moze chce oświadczyny dokończyc w pokoju,a jutro wyjazd...-Odezwał się Wojtek.
-Może masz rację Szczęsny.-Powiedział uradowany Robert,zamówiliśmy taxówkę,która była po 10 minutach i dowiozła nas pod hotel.Doszliśmy do pokoju.
-Ooo w końcu w pokoju.Kocham Cię Robert,wiesz?
-Wiemm,wiemm jak można mnie nie kochac?
-Ojej,ale Ty skromny.Idziesz pierwszy pod prysznic?
-Mogę iśc.
Robert wszedł do łażienki,a ja dla zabicia czasu weszłam na facebooka.Pomyślałam,ze wstawię zdjecie pierścionka zaręczynowego.A co mi tam?Pochwalę się.Zrobiłam ładne zdjęcie i po chwili wrzuciłam na fb.Na lajki i komentarze długo nie musiałam czekac."Wow,Ewelka kto jest tym szczęściarzem?","Nie ma Ciebie w Polsce 2 miesiące,a Ty już za mąż wychodzisz?","Gratuluję!Któż to będzie Twoim mężem??" i mnóstwo podobnych komentarzy.To tak...Przecież nikt nie wie,że ja jestem w związku z gwiazdą futbolu.Przeglądałam facebooka i dowiedziałam się paru rzeczy o moich znajomych,ostatnio nie miałam czasu na facebooka czy instagrama.
-Co tam w wielkim świecie słychac kotek?-Zapytał Lewandowski,całując mnie w nos.
-O matko!Ale mnie przestarszyłeś.A nic ciekawego.Wstawiłam zdjęcie pierścionka na fb.
-Czyli się podoba?
-Podoba?Jest prześliczny!
-To się cieszę,lec się myc i może jakaś fota na moje oficjalne?Chciałbym poinformowac moich fanów co się święci.Żeby nie było afery później,że ja wszystko zatajam.
-Dobra,ale może zalóż jakąś bluzkę?
-Hah założę,założę.Ale Ty też!
-No razczej!Zaraz wracam.-Zmyłam makijaż,chciaż za chwilę i tak będę musiała zrobic jakiś nowy,bo ludzie mnie wyśmieją na tym zdjęcu!Ale cóż.Umyłam się i założyłam jakieś spodnie sportowe i koszulkę z bvb,którą dostałam od Lewego.Lewandowski miał na sobie tę piękną bluzę.Strasznie mi się podobają te bluzy z kominem.I dredy borussi.
-I jak?Gotowa na fotke?
-Tak,tak,tylko makijaż dokończę.
-Dla mnie jesteś bez niego prześliczna.
-Dla Ciebie tak,ale dla Twoich fanów nie koniecznie.Jestem gotowa.
-To siadaj,uśmiech i gotowe.Sweet focia na fb gotowa,czekaj wstawie i możemy kończyc ośwaidczyny-poruszył brawiami.
-Takkk jesnee.Idziemy spac kochany !
-Juz,dodane.Co robimy?
-Ja śpię,a Ty???Nie wiem...
-Ejjj,nieee!Nie śpimy.-Po sekundzie Robert był już nade mną.
-Nie,Robert.Głowa mnie boli,jutro co?
-No dobrze.Zawsze jutro,tak zawsze już będzie?
-A co?Nie podoba Ci się?Tylko na jednym Ci zależy?!Dobranoc!
-Pa!-No i pierwsza malutka kłotnia,za nami.Swoja dorgą to jemu tylko na tym zależy?Ehhh,idę spac,co za dużo przemysleń to nie zdrowo.
Rano:
Wstalam pierwsza,poszłam się więc ubrac,zrobic makijaż,fryzure i te sprawy.Wyszłam z łazienki,Robert nie spał.Siedział przy laptopie.Gdy weszłam od razu odwrócił sie w moim kierunku.Wstał i podszedł do mnie,był w dresach bez koszulki.
-Przepraszam....Nie chciałem zeby tak wyszło..Nie zależy mi tylko na tym.-Chyba wiedział,że bez koszulki to zawsze mu wybacze.
-No dobraa,wybaczam.Idź się ubrac.
-Już,jestem.-powiedzał po kilku minutach siedzenia w łacience.
-Świetnie wyglądasz.Kończmy pakowanie bo saolot niedługo.-Skończylismy się poakowac i nie mieściło mi się wszystko do walizki bo byłam przecież na zakupach,ale Robert użyczył mi trochę swojej walizki i po godzinie byliśmy spakowani i gotowi do wyjscia.Po 30 minutach byliśmy na lotnisku.Oddalismy bagaże i byliśmy już na pokładzie samolotu.Wystartowaliśmy i usnęłam...Tak,usnęłam!Jak zwykle zresztą.Obudził mnie delikatny pocałunek mojego narzeczonego.
-Wysiadamy słońce.
-Ooo,już.?
-Tak,chodź,jedziemy do domu.-wysiedlismy z samolotu i wsiedliśmy do czarnego auta Roberta.Po niedługim czasie dojechaliśmy do naszego domu.Wysiedliśmy i weszliśmy do domu.
-Głodny jesteś?
-No troszke...
-To zrobie coś....Hmmm.Co powiesz na jakąś sałatke z sałat kurczaka grillowanego?
-No dobraa,ale tylko zielenizna??
-Musimy się zdrowo odżywiac.
-No dobraaa,jak uważasz.To ja skoczę po wino do sklepu.Białe czy czerwone?
-Kup jedno i drugie.Przyda się na pewno.
-Dobra,to zaraz będę.-Zabrałam sie za sałatkę i nakryłam do stowłu,a Roberta nie było i nie było,ale jest.W końcu jest.
-Co Cię tak długo nie było?
-Marco spotkałem i zaprosiłem go na kolację.
-Świetnie!Hej Marco-podszedł do mnie i dał buziaka w policzek.
-Hej piękna,gratuluje!
-Dzięki,dziięki..
-Ejj!Bo będę zazdrosny.
-Lewus,Lewsu....-Marco był jakiś smutny,nawet teraz jak mówił to Lewus...Co mu jest?No nic może potem uda mi sie z nim podagac.Zjedliśmy kolacje i było bardzo miło.Tylko,że Reus jakiś przygaszony,smutny...Ale Robert poszedł sie umyc,a on robi to z pół godziny,a my siedzimy na kanapie to pogadamy.
-Marco?
-Tak?
-Coś się stało?Jesteś jakiś smutny,przygaszony.Wiesz,ze mozesz mi powiedziec.
-Nieee nic....No dobra,zrobiłem coś głupiego.
-Mianowicie co??
-Byłem na imprezie i tam była taka dziewczyna,i ja...Ja nie wiem czy poszlismy do lóżka bo się upiłem,a przecież mówiłem Ci że zaczynamy się z Sarą dogadywac.
-Oj Marco,Marco.Może do niczego nie doszło?Nie martw się.
-Może wpadłabyś jutro do mnie?
-Jasnee!Przyjdę.
-Dzięki jesteś kochana/
-A ja mogę powiedzie Robertowi?
-No możesz,ale niehc nikomu nie mówi.
-On jutro ma jekieś sprawy do załatwienia za miastem,więc i tak będę się nudzic.-Własnie zszedł Robert.
-O czym tak rozmaiwacie?
-Później Ci powiem-Powiedziałam Robertowi.
-To ja juz idę,Pa i do jutra.Dzieki za kolacje-pożegnał się i wyszedł.
-Do jutra?
-Tak,umuwiliśmy się.
-A o co chodzi?
-On się Robert pogubił w żysiu.Był na jakiejś imprezie i nie wi czy się przespał z jakąś laską,a zakochał się w Sarze..
-O kurdee,dobrze że sie z nim spotkach i pogadasz jakoś.Cieszę się,że mam taką narzeczoną,ja Ty.
-I takiego narzeczonego co Ty,chodźmy spac.
-Ej,obiecałaś!
-No dobra,chodź na górę...-I weszliśmy do naszej sypialni,niech już mu będzie...Nasze ubrania jak zwykle latały po pokoju,a ja czułam się jak jakaś księżniczka.Rano po upojnej nocy wstałam,a mojego rannego ptaszka nie było już w łóżku.Zarzuciłam bluzkę Roberta i zeszłam na dół.No tak,mogłam się tego spodziewac zrobił śniadanie.
-Hej piękna!
-Hej kochanie,dzięki za śniadanko.Jem i się ogarniam i jadę do Marco.
-Kotek,ja jade dzisiaj załatwiac te sprawy,związane ze studiami,bvb i tekimi duperelami.Zus i te sprawy.
-Okej na kolacje będziesz?To coś przygotuje.
-Będę.Podwiozę Cię do Marco.-Zjedliśmy śniadanie i poszłam się ubrac.Ale dzisiaj brzydko,zimno i pada.Zeszłam na dół a Robert już na mnie czekał.No cóż,zeszło mi trochę na górze...
-Wow,pięknie wyglądasz!I cóż za napis na czapeczce..Kochanieee...Nie znałem Cię takiej.
-Widzisz...Dobra chodź jedziemy.-Do Marco daleko nie mamy,po 10 minutach byliśmy już pod jego domem.Pożegnałam się z Robertem i wysiadłam z auta.Zapukałam i czekałam aż ktoś otworzy.Ktoś...Oczywiście,że otworzył Marco.|Jak on w tym słodko wyglądał!
-Hej piękna.-pocałował mnie w policzek.
-No hej.Cóż za bluzka.
-Haha taka domowa.Wchodź.Może obejżymy jakiś film?
-Świetnie.Jaki?
-Horror?
-No niech będzie.
-To siadaj na kanapie ja pójdę po jakieś przekąski.
-Dobra czekam.-Jak tu pięknie,tak nowocześnie.I czysto,jak na mężczyzne mieszkającego samemu.Włączyłam TV i Marco przyszedł,usiadł obok mnie.
-Boisz się?-Zapytał po kilkunastu minutach oglądania.
-Niee.
-Bo jakaś smutna jesteś.
-Bo mnie plecy jakoś bolą.
-Hoho pewnie po wczorajszej nocy?Ostro musiało byc!
-Reus!!
-Dobra dobra,kładź sie na brzuchu!
-Co?!
-No kładź się,zrobie Ci masaż.-Położyłam się jak kazał a on usiadł na moich pośladkach i zaczął masaż.Wyglądało to dwuznacznie,ale cóż.Byliśmy sami.
-Oooo,jak dobrze...
-Lepiej?
-Tak,dzięki.Teraz ja Tobie zrobie.
-Dobraaa,to zmiana-teraz ja siedziałam na nim.
-Marco,zdejmij bluzkę,będzie łatwiej.
-Coś sugerujesz?
-Niee!Głupku!
-Wiem,okej!-Zdjął bluzkę,a mnie troszkę zatkało.Myśłałam,że tylko Robert ma taki tors.
-Wow,jaka klata!
-Hahaha treningi.-Skończyłam masaż,zjedliśmy jakis obiad i oglądalkiśmy dalej jakis film.Ja się trochę położyłam na Marco,bo zmęczona jakaś byłam.
*Marco pocałował mnie w czoło.Spojrzałam się na niego nie wiedząc co on robi.W jeko oczach zobaczyłam smutek,ten cholerny smutek.Nie pytałam co robi.Chciałam go pocieszyc.Nie lubie jak jest smutny.Oddałam pocałunek w usta.Pocałowałam go delikatnie,a on całował mnie zachłannie.Błądził rękoma pod moją bluzką,zdjął ją i wszystko co mu przszkadało w dalszych działaniach,poszliśmy do sypialni i dokończyliśmy to co zaczęliśmy tutaj.*
========================================================================
Hej!Jest 17.Co o nim myślicie?Mnie się nie podoba.Jak myślicie?To sen Eweliny czy tak sie wydarzyło naprawdę?Czekam na komentarze.Ale jestem mega szczęsliwa!Barussia wygrała 6 do 1.Rozkręcili się.A Lewy i hat-trick!Kocham ich!! <3 Następny powinien byc za tydzień.Paa <3
Rozdział jest genialny. Mi bardzo się podoba, czekam na następny i również się cieszę, że wygrali, szkoda tylko, że z Arsenalem im się nie udało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na :
http://sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com/
Buziaki :-**
No to się porobiło, Ewelina i Marco? Rozdział jest świetny, bardzo mi się podoba. pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuń