Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 29 września 2013

Rozdział 14

                                                        Rozdział 14

Rano obudziliśmy się o 9....
-Czes kochanie...Jak się spało?
-Hej Robert,świetnie.Cyba musimy się zacząc pakowac bo o 14 mamy samolot do Polski....Kuba mi wczoraj przypomniał,ze od jutra macie zgrupowanie i dzisiaj lecimy.Masz jeszcze to spotkanie z fanami..
-A faktycznie!!Widzisz?Co ja bym bez ciebie zrobił?Dobra,to idę sie ubrac i skoczę do sklepu po świerze bułki.
-Okej.Dzięki,kochany jesteś!!
-Wiem przecież...
Robert poszedł,a ja wykorzystując to trochę weszłam na facebooka żeby zobaczyc co dzieje sie w tym świecie.I co?Lewy dodawał jakieś foty nasze,ja też coś wrzuciłam i miałam mase wiadomości od znajomych,którzy nie wiedzieli dokładnie kim dla mnie jest Robert Lewandowski...W niemieckiej prasie piszą,ale nie wiem czy w Polsce to się rozniosło.Kazdy pytał  "kim jest dla ciebie Lewy?",albo "To Ty go znasz?Ja chce autograf"....I wiele innych,napisałam tylko niektórym,którzy na to zasługują ze razem jesteśmy i się wylogowałam.Weszłam na skype i była Kaja,nie zdążyłam nacisnąc zielonej słuchawki,bo moja przyjaciółka już to zrobiła,a ja szybko odebrałam.
-Hej Ewela,co u Ciebie??Lecisz na zgrupowanie?
-Hej kochana,jasne że lece,a Ty?
-No ja też,w końcu poplotkujemy,bo juz tesknię...
-No ja też...
-Ale nie lecimy tym samym samolotem,niestety
-A czemu??
-Bo Wojtka boli ząb i idziemy jeszcze do dentysty...haha
-No właśnie,co u Was?
-Wiesz,układa nam się..Jestem taka szczęśliwa.Wojtek tez chodzi szczęśliwy.No kochamy sie jak jacyś nastolatkowie,a u Was?Pogodziliscie się już?Pewnie w nocy sie godziliście,hahah.
-To super,ze jeteś taka szczęsliwa.Tak,pogodziliśmy się,nie umiem się na niego gniewac...W nocy też,hahah
Dobra kochana,ja idę się ubrac,bo Robert poszedł do sklepu i się pakujemy.Papa dozobaczenia w Warszawie.Kocham Cię siostrzyczko.
-No papa,ja Ciebie też..
Zeszłam na dół aby poszukac walizki,bo za cholere nie moge sobie przypomniec gdzie ona jest,ale wszedł Lewy i myślę ,żo on mi pomoże.
-Hej,kotek nie wiesz gdzie są nasze walizki?
-Wiem,mój roztrzepańcu...Są na górze w gościnnym.
-Aaaa,dzięki...To chodź spakujemy się,a potem zjemy śniadanie...
-Okej,to chodźmy na góre...
-Masz,weź to..Bo w tym wygladasz jeszcze bardziej przystojnie....
-Ale Ty weź tą bieliznę....Tą czarno czerwoną...
-Ha ha ha,jedziesz tam na mecz i na tym sie skup,a nie...
-Dobra,dobra..Przyjemne z pożytecznym..Ha ha
-Dobra ja mam wszystko,zjedzmy coś,przebieżmy się i będziemy mogli wychodzic.
-Okej,not o stawiam na kanapki..
-Tak,kanapiki,ale takie zdrowe..Dużo warzyw!
-Oj tam....Chodź tu do mnie muszę Cie ucałowac -ja do niego nie podeszłąm,ale za to on do mnie i złożył na moich ustach taki namietny pocałunek..
-Ho,ho tym mnie nie przekonasz...Dobra chodźmy bo się na samolot spóźnimy
Zrobiliśmy pyszne kanapki.Nawet nie weidziałam,ze można miec tyle zabawy przy robieniu zwykłych kanapek.Poszłam wziąśc prysznic,przebrac się w coś w czym mogę wyjśc do ludzi,zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy.Później Lewy się przebrał i bylismy juz gotowi do wyjścia.Na lotnisko dojechaliśy z lekkim opóźnieniem,bo były korki...Ale na samolot zdążylismy,Łukasz i Kuba z dziewczynami czekali na nas.
-Hej,co tak późno?Myślelismy juz,że cos się stało..-powiedział jakby z ulga Kuba.
-Sorry stary,ale pakowaliśmy się,korki i sorry..
-Dobra chodźcie gaduły,bo naprawde samolot bez nas odleci-powiedział pośpieszająco Łukasz
Weszlismy na pokład samolotu i zajelismy miejsca tj.Ja z Lewym,(kabyny były dwuosobowe),Kuba z Agatą i Łukasz z Ewką...Oczywiście na początku stewardessa powiedziała jak mamy sie zachowac a trakcie lotu i kazała zapiąc pas,ja zawsze miałam dziwne lęki przy startowaniu i lądowaniu,złapałam więc Roberta za rękę.
-Ej,czyzbyś sie bała?
-No troszkę,zawsze tak mam przy startowaniu i lądowaniu.
-Nie bój się,ze mną jeesteś bezpieczna,zawsze!Uratuje Cię zawsze nawet kosztem własnego zycia..
-Wiem Robert,wiem...Czuje sie przy Tobie cholernie bezpiecznie (czy dziewczyna powinna mówic takie rzeczy facetowi?No nie wiem,nie wiem...)
-I tak ma zostac.-pocałował mnie w czoło a ja oparłam głowe na jego ramieniu,tak w tej ozycji czułam się najlepiej...
-Wiesz co Robert?Jak będziemy w Warszawie to muszę sobie kupic buty i wgl całe ubranie na rozpoczęcie tych moich studiów..
-No okej,razem idziemy?Bo przydałby mi się jakiś nowy garniak,bo po zgrupowaniu idziemy na ślub i wesele do Mario.
-No to swietnie...Może jutro?Po tym Twoim spotkaniu z fanami.A swoją drogą nie mówiłeś mi o tym,ze Mario się żeni.Ale super,to ja muszę sobie jeszcze kupic sukienke i buty na wesele.
-No bo zapomniałem....-rozmawialiśmy jescze tak przez chwile aż do momentu,w którym odpłynęłam.Śniło mi się,ze właśnie była katastrofa samolotu..Płakałam...Już mieliśmy się rozstac,ja miałam zginac i mój ukochany też,ale trzymaliśmy się nadal za ręce i tylko dzięki temu trzymaniu ja nadal zyję...Lewy tak jak obiecał,zawsze mnie uratuje...
-Ej Ewelina!!Wstawaj!Wylądowaliśmy!Halo...
-Co,co??
-Nic śpiochu,jesteśmy w Warszawie!
-Aaaa,dobra chodźmy bo prawie wszyscy wyszli,łącznie z Kubą i reszta!
Wyszliśmy i zadzwonilismy po taksówkę,któa dowiezie nas do hotelu,w którym już na nas czekają....Chłopaki z tego co słyszłam to nie moga doczekac się na spotkanie z Wasylem,ja jeszcze kadry nie znam,ale mam nadzieje,ze mnie polubią.Czekaliśmy i po 15 minutach przyjechałą po nas taksówka.Zapakowaliśmy się i pojechaliśmy.W Warszawie jak to w Warszawie.Stolica=korki...Ale po 40 minutach bylismy i ku moim oczom czekała na nas cała kadra z trenerem na czele,wysiedliśmy i poszliśmy się przywitac.
-Witam moją gwiazdę!Cześc Robert-przywitał sie trener
-No właśnie,Robercik weź snicersa bo zaczynasz strasznie gwiazdorzyc!-Powiedział z usmiechem Wasyl i wszyscy zaczęli się śmiac,oprócz Lewego oczywiście.
-No przedstwa nam swoją wybranke-powiedział trener,
-Tak wiec to jest moja kochana,miła,ładna,wspaniała....-przerwałam mu
-Jestem Ewelina.
-Ej!Ja nie dokończyłem!
-Ale ja zrobiłam to za Ciebie kochanie.
-Ohoho,wiedzę Lewusku,ze się juz nie rządzisz?-Zaśmiał się Tytoń.
-No jak widzisz,nie.Dobra to,który to nasz pokuj?
-309.Klucz w recepcji,a my widzimy się na bankiecie zapoznawczym o 20.A i chłopaki macie byc w garniturach bo będzie główny prezes!
-No,ale mam nadzieje,ze on będzie tylko na troche,bo mamy zamiar się upic-zaśmiał sie MArcin.Tak,tak Wasyl i te jego żarty.
-Dobra,pa do potem-pożegnalismy sie i wzięlśmy klucz od miłej recepcjonistki po czym weszlismy do pieknego pokoju.
-Ohh wreszcie.Idę wziąśc prysznic.
-Okej,to ja po tobie.
-Dobrze,a i Lewy jak myślisz w co się ubrac?Krótka sukienka czy długa?Dziewczyny zakładają krótkie,ale ja nie wiem czy wypada tak?
-Jasne,ze wypada.Ty w krótkich najlepiej wyglądasz.Weź ten prysznic i wybierzemy coś.Będę pomocny jak facet i przyjaciółka w jednym
-Haha dziekuję kochanie.-Wziełam szybki prysznic i zaczełam wybieranie sukienki.
-Może ta?
-Nie,Robert za krótka!
-No to...ta?
-Oooo ta jest genialna.Dzięki kotek.A Ty w czym idziesz?
-W tym czego nie lubie,w garniaku....
-Ale przystojnie wyglądasz!Dobra robię makijaż,fryzure i lecimy.
-Okej,ja juz jestem gotowy.
-Ja też.Świetnie wyglądasz.
-Wow,Ewelina Ty wyglądasz...Pięknie!
-Dobra,dobra..Chodźmy.-I wyszlismy.Na sali bankietowej byliśmy po krótkiej chwili,byli już chyba prawie wszyscy,a my jak zwykle na końcu,ale cóż.Ostatni będą pierwszymi.Wszyscy tańczyliśmy i bawilismy się świetnie,a kiedy prezes wyszedł to już się zaczęłó.Chłopaki pili i pili,ale mój Robert nie pił dużo..Może 1 drinka i to mu wystarczyło.Niby tańczylismy razem,ale pod koniec Robert zaczął tańczyc z jakąś tam córką prezesa czy coś.Było mi orzykro,bo zostawił mnie,a sam poszedł tańczyc z jakąś laską.Tak,byłam zazdrosna,ale która dziewczyna by nie była?!Mój facet ma mnie w tym momencie gdzieś,siedze sama i sie patrzę jak ona tańczy.I jeszcze ta cała Aśka nie żałuje sobie i nawet zaczyna się do niegu wtulac.Lewy odpycha ją,ale nadal tańczą razem.Mam juz tego dosyc,wychodzę.I jak pomyślałam tak zrobiłam,uciekłam.Grzesiek Krychowiak wybiegł za mną.
-Ej Ewelina co sie stało?
-Nie..nic-chciałam to ukryc,ale znowu ich zobaczyłam i po policzku spłynęła mi łza.
-Jak to nic?Przecież płaczesz?Powiedz,mi mozesz zaufac...
-Widzisz?Robert się świetnie bawi,więc po co ja tu?
-A ze mną byś nie zatańczyła?Nie płacz,upił się.
-Dzięki Grzesiek,ale ja juz wracam do pokoju.Pa.Dziękuje Ci jeszcze raz-dałąm mu buziaka w policzek i pobiegłam do pokoju.Poszłam wziąśc prysznic i przebrałąm się w coś luźnego.Nie wiem,moze on powinien byc właśnie z taką córką prezesa,a nie z normalną dziewczyną?Kurde,moze on mnie tak mocno nie kocha jak zapewniał?Nie no nie mógł by tak!
Tymczasem u Lewego:
-Robert!Co Ty wyprawiasz!?
-Jak co?Tańczę z Asią,a co?
-A guwno!A Ewelina?
-O kuźwa,gdzie ona jest?-Robert rozgladał się po całej sali
-W dupie!Poszła do pokoju,zapłakana!
-Kurwa mac..Zapomniałem.
-No widze,że zapomniałes.Idź do pokoju,tam jest!
-Dobra,dzięki Grzesiek!
-Ej,a ja?
-Nic,Lewy ma ważniejsze sprawy-Pobieglem do pokoju.Cholera jasne co ja robie?!Mam piękną,kochającą dziewczyne,a tańcze z jakąś córką prezesa?W dupe!Wbiegłem do pokoju,a tam moja Ewelina na łóżku płacząca do poduszki w słuchawkach.Co ja zrobiłem?!
-Ewelina,kochanie.Przepraszam!
-Zostaw mnie!Nie dotykaj!
-Ale kotek....
-Teraz to,ale kotek,a przd chwilą to co było?!Moze wolisz Aśke?!
-PRzepraszam..To ten alkohol..Ja wiem,ze nie powinienem....Kocham Cię!
-Świetnie,ze mnie kochasz,ale moze jednak potrzebujesz kobiety takiej jak Aśka,która bedzie Ci gotowac,sprzątac,prasowac?!A nie takiej zwykłej dziewczyny jak ja?
-Co Ty wygadujesz?!Kocham Ciebie i tylko Ciebie!
-Ale obściskujesz się z Aśką!Pa,wychodze!
-Gdzie idziesz??I kiedy wrócisz?
-Co Cie to kurwa obchodzi?!Jak wróce to będę!
-Proszę Cię nie wychodź!-stanąłem jej w drzwiach.
-Daj mi spokuj,jutro pogadamy,moze.Jak wytrzeźwiejesz!
-Błagam!
-Pa!
Ewelina:
Wyszłam chociaż serce mówiło mi żebym została.Mimowolnie płakałam.Kochałam go,ale...Poszłam do Kai i Wojtka,zapukałam i czekałam na "proszę",albo jak ktoś podejdzie do drzwi.
-Oooo,Ewelina?Co się stało?Wchodź!-drzwi otworzył mi Wojtek.
-Wojtek..Jest Kaja?
-Tak bierze prysznic.Zaraz wyjdzie.Co sie stało?
-Lewy....No bo na tym bankiecie tańczył i tulił się do tej Aśki..Wojtek,co ja mam robic??-wtedy juz rozpłakałam się na maksa.
-Przedewszystkim nie płakac!
-O hej!Co,co się stało?
-Robert tańczył i obściskiwał się z Aśką..-powiedział Wojtek
-Chodź tu kochana,nie płacz.Będzie dobrze...Wojtek pójdzie porozmawiac z Robertem,ale nie płacz.Masz tu chusteczki i napij się wody.
Robert:
Kurde co ja zrobiłem?!JAkim jestem debilem.Dobra wezme prysznic i sie ogarnena jutro...Już miaem wejsc do łazienki,ale rozległo się pukanie do drzwi.Myślałem,ze to Ewelina,ale niestety..W drzwiach stał mój przyjaciel Wojtek.
-A to Ty?Wchodź....
-Słyszałem co ześ zrobił i przyznam,ze przegiołeś stary,przegiołeś!Kurwa no co ci odwaliło?!
-Nie wiem Wojtek,sam tego nie wiem....
-I co masz zamiar zrobic?
-No chyba pogadac z Eweliną i ją przeprosic.Ale jutro,muzę wytrzeźwiec.
-Kuźwa,ona przyszła do nas cała zapłakana i roztrzęsiona....
-Jak ja bym chciał ją teraz przytulic,przeprosic,pocałowac..Ale ze mnie dupek!
-No przyznam ci racje!Dupek z Ciebie!
-Dzięki Wojtek.I dzieki,ze dałeś mi kopa.Idę się myc.Czekasz czy idziesz?
-Idę,zmęczony jestem!Do jutra.Wymyśl coś zeby ja przeprosic.
-Nara,do sniadania...
Umyłem sie,przebrałem w pidżamę i poożyłem spac.Długo nie mogłem zasnąc,myślałem o tym jak najważniejsza dla mnie osoba teraz cierpi i to przez kogo?Przezemnie!W końcu zasnąłem...
Ewelina:
-Dzięki,kochana jesteś!Na Ciebie zawsze moge liczyc.A pamiętasz jak jeszcze 2 miesiace temu wzdychałyśmy na piłkarzy?I mówiłam ci jaki to ten Lewandowski jest poszkodowany bo go dziewczyna rzuciła.A on okazał sie zkończonym dupkiem!
-Kochana moze idź spac co?Odpoczniesz?Bo jutro musiecie pogadac..Ja wiem,ze Ty go kochasz.
-Masz racje,a moge u Was zostac na noc?
-No jasne,ze tak!Chodź położysz sie.
-Dzięki.-Usnęłam od razu.
Kaia:
-Oooo Wojtek i co??
-No pogadałem z nim i żałuje,widze to..Chyba ona po prostu sie upił i to dlatego.A Ewka śpi?
-Tak położyła sie i od razu usneła.Mam nadzieje,ze sie pogodzą,bo ona też go kocha.
-No na pewno.Dobra chodźmy spac,bo jutro trzeba wstac!
-No chodźmy....Dobranoc
========================================================================
Hej,Co u Was?JAk podoba sie rozdział?Mieszam,mieszam w tym ich związku,ale no...A Wy jak sądzicie,bedą razem czy nie?Dobra,zostawiam Wam rozdział do oceny i uciekam.Do następnego!Aaa i co myslicie o tym,ze Lewy przechodzi (chyba) do Bayernu?Ja nie jestem zbytnio zadowolona,bo kocham Borussie i nie wyobrażam sobie jej bez Roberta,ale cóż niehc się chłpoak rozwija.PAmietajcie,ze komentując to,motywujecie mnie.Paa <33 
















sobota, 21 września 2013

Rozdział 13

                                                                 Rozdział 13
Przed drzwiami stała jakaś zapłakana kobieta,podeszlismy wiec do niej.
-Robert,pamietasz mnie?Jestem mamą Mai,wiem,ze ona cię bardzo skrzywdziła,ale ona teraz jest w szpitalu w cieżkim stanie i lekarze nie daję jej dużych szans na przeżycie i chciałaby się z Tobą zobaczyc.
Nie wiem kim była ta cała Majka,ale wiem,że bardzo skrzywdziła Roberta i nie wyobrażam sobie,nawet jeżeli jest w poważnym stanie aby Robert ja odwiedził.Ja może jestem trochę egoistką,ale niestety mam jakieś zasady.
-Dobrze,proszę wejśc ja przebiore się w coś luźniejszego i możemy jechac.
-Dziękuje.
CO??Jak to możemy jechac?Ona go tak skrzywdziła,zrobiła z niego kompletne 0,a teraz po prostu do niej jedzie?Lewy wszedł na górę,a ja za nim.Weszłam do pokoju a on był w samych bokserkac i szukał czegos do ubrania.
-Robert,co ty wyprawiasz?_prawie wykrzyczłam
-Jak to co?Przebieram się.I jadę do Majki.
-Słucham?Po tym co ona ci zrobiła?Normalny jesteś?
-Kuźwa,Ewelina ona umiera!!
-Rozumiem to,ale jest 11 w nocy,nie możesz isc jutro rano?Ja pieprze czy to jest najważniejsze?Rano też jest dzień.
-Nie,nie mogę!
-Aha,czyli moje zdanie już sie w ogóle nie liczy?!
-Liczy,liczy,ale ja muszę naprawdę isc.!
-A to idź w cholerę!
-Przepraszam,będę za godzinę....-podszedł do mnie i chciała pocałowac,ale ja go odepchnęłam,nie miałam już na to siły.Może przesadzam,alr nie chodzi o to no bo niech się pożegna,ale może z czystej uprzejmości zapytać co ja o tym sądzę?Jeżeli on wszystkie decyzje będzie podejmować w taki sposób to ja dziękuję.Zostałam sama w sypialni,alewy zszedł na dół i po ccwili usłyszałam ja odpala samochód.Poszłam się umyc,załozyłam coś luźnego i poszłam spać,przynajmniej miałam taki zamiar,ale nie mogłam zasnąć więc wzięłam telefon,słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki.Zaczęłam od Bednarka-Cisza.Lubiłam tak czasem słuchać muzyki i myśleć,długo myśleć o życiu.
Robert:
Jechałem z mamą Majki w ciszy i zastanawiałem się o co chodzi Ewelinie?Ja jadę sie z nią tylko pożegnać.Po kilku minutach jazdy byliśmy juz w szpitalu i udaliśmy się na OIOM.
-Wejdź Robert,ona na Ciebie tam czeka.
Wszedłem i zobaczyłem moją byłą dziewczynę w naprawdę bardzo ciężkim stanie,była taka chuda i popodłanczana do różnych aparatur.
-Jesteś,bałam się,że nie przyjdziesz.
-Jestem,ale na chwilę.
-Słuchaj,wydaje się,że to są już moje ostatnie chwile,więc chciałam Cię za wszystko przprosic,za to co Ci zrobiłam......Nie myśl o mnie źle.A co u Ciebie?Mam nadzieję,że ułożyleś sobie życie i jesteś szczęśliwy?
-Tak mam dziewczynę i jestem szczęśliwy,a jak ty się czujesz?wybaczam Ci.....
-No nie będę klamac,źle,bardzo źle.Mam guza i umieram...
-Przykro mi...
-przepaszam pana,mus pan opuścić salę,bo pani Majka jest bardzo słaba i musi dużo odpoczywac.
-Dobrze już wychodzę.Trzymaj siMajka,pa..
-Cześć,życzę szczęścia...
Wyszedłem z sali i bez słowa udałem się do auta,nie wiedziałemo co chodz Ewelinie.Przecież ja pojechałem się tylko pożegnać z osbą z którą byłem kiedyś związany!Co ona by zrobiła na moim miejscu?Olałaby? Nawet nie zauważyłem,a byłem już pod domem.
Ewelina:
Może przesadzam?Nie,mógł chociaż zapytać co ja o tym sądzę,a nie od razu jecać.Myślałam i nagle usłyszałam,że wchodzi do domu.Zdjęlam więc słuchawki,wyłączłam muzyke i udawałam że śpie.Robert wszedł do sypialni,położyłsię na łóżku i poszedł spać,ja zrobiłam to samo bo byłam naprawdę zmęczona.Rano obudziłam się,a Robert jeszce spał.Poszłam wziąść prtsznic i się ubrać,po czm zeszłam na dół do kuchni i krzątał się tam Robert.
-Cześć Ewelina.
-Cześć-powiedziałam oschle.
Odechciało mi się śniadania,wzięłam więc jabłko i wyszłam.Zadzwonił mój telefon.
-Hej Ewela.
-No hej Kuba,co słychac?
-Mam pytanie,idziesz moze na trening z Robertem?
-Z Robertem nie,ale z Toba mogę isc,a co?
-Bo chciałem pogadac o Agacie/
-|No to ja właśnie wyszłam z domu.
-No to idź powoli w stronę stadionu,a ja już jadę.
-Ok
-Aaa i pokłóciliście sie z Robertem bo jakoś masz dziwny głos.
-Tak,pokłócilismy się ale pogadamy potem,pa czekam
-No pa.
Robert:
Wstałem i Eweliny już nie było obok mnie,ale  brała chyba prysznic bo słyszałem wodę w łazience.Postanowiłem,że zrobię jej śniadanie na przeprosiny.Zeszłem wiec do kuchni i po kilku minutach była tam rónież moja ukochana,chciałem coś powiedziec oprócz zwykłego "Cześc",ale ona wzięła jabłko i wyszła.Co ja mam zrobic?Wiem,wiem przeprosic,ale ja nie wiem czy mam za co.Ja tylko pojehcałem pożegnac się ze swoją byłą,co ona by zrobiła no moim miejscu?No nic za chwile miałem trening więc ubrałem się,wziąłem torbe i wyszedłem z domu.Wsiadłem do samochodu i włączyłem muzykę,wtedy zapominałem o wszystkich rzeczach,sprawach kłopotach.
Ewelina:
Juz po kilku chwilach zauważyłam samochód Błaszczykowskiego,zatrzymał się i ja szybko wsiadłam bo za nami jechał nastepny samochód,tak samochód Lewego,nasze spojrzenia się spotkały i w końcu wsiadłam do auta poganiana przez Kube.
-Hej,i co Aga powiedziała?Sorry,ze od razu pytam,ale mnie ciekawośc zżera.
-Spoko,wiec ona myśli,ze nie jest Ci już tak potrzebna,bo urodziła ci dziecko,gotuje obiady no i myślę że to przez to,że nie spędzacie ze soba juz tyle czasu jak dawniej,a kobiety potrzebują tego.
-Kurde ja ją kocham najmocniej jak moge nie wiem jak mogła tak pomyślec,no nic pogadam z nią i postaram się częściej ją gdzieś zabierac.Dziękuje jesteś prawdziwą przyjaciółką,w sumie to mogę Cię nazwac moją młodszą siostrą.
-Oj tak braciszku.
-No,a teraz opowiadaj co się tam u Was dzieje.?
-Wczoraj jak wróciliśmy do domu to przed drzwiami stała matka jego byłej i razem pojechali d tej całejMajki do szpitala.Nawet nie zapytał mnie co ja o tym myślę,a mieliśmy wszystkie decyzje podejmować razem. A on pry nabliższej okazji ma to w dupie,i ja ma się na sałe wiązać z męrzczyzną który nie ma zasad?Kocam go ale.....
-Pogadm z nim,nie martw się będzie okej,po jutrze lecim na zgrupowanie,wszystko się ułoży.
-Dzięki.
-Jesteśmy,to teraz ty idź na trybuny,a ja idę do szatni bo widzę że auto Roberta już jest.
-Okej to jescze raz dzięki i dozobaczenia.
Szłam na stadion i przechodziłam obok szatni w której siedzał sam Robert i wyglądał na przygnębionego,smutnego.Już miałam tam wejść,przytulić go,ale coś mnie zatrzymało.Poszłam dalej....
W szatni:
-Cześć Lewy.
-Siema.
-No i co odpieprzasz?Pogrzało Cię?Ona Cię kocha a ty co!?
-A co ciebie to kurwa obchodzi?Masz Agate?To się nią zajmij,a nie wpieprzasz się w moje sprawy!
-Obchodzi!Jesteście moimi przyjciółmi.!
-Tak?To powiedz geniuszu o co Jej chodzi?Co byście na moim miejscu zrobili?
-O to chodzi że umawialiście się,że będziecie wszystkie decyzje razem podejmować,a ty to od razu masz w dupue przy najbliższej okazji.O to Jej chodzi.
-A ty z kąd wiesz?
-Rozmawiałem z nią.
-To co mam ją przeprosić?
-No wypadałoby,ale teraz chodźmy na trening bo będziemy musieli biegać karne kułeczka.
Ewelina:
Siedziałam i zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam,może przesadziłam.Przecież ona moze umrzec.W tej chwili na murawę wbiegi Kuba i Robert.Spojrzał się w moją stronę i się śmiechnął,a ja....no uśmiechnęłam się,jak mozna nie uśmiechnąc się do niego?Przecież ma taki boski uśmiech...Trening skończył sie po 1,5h,posiedziałam jeszcze chwilę po bo zagadałam się z trenerem.Po chwili opuściłam stadion,sama.Długo się tą samotnościo nie nacieszyłam bo po chwili ktoś złapał mnie za biodra i przyciągną do siebie,był to Lewy.
-Zostaw.
-Czemu taka dla mnie jesteś?Przepraszam Cię,wiem,ze zrobiłem głupote.
-Ahhh wiesz?Ale to zrobiłeś,puśc mnie.
-Błagam cię Ewelina wybacz mi-uklękną przede mną i akurat chłopaki wychodzili.
-Robert,wariacie wstawaj!!
-A wybaczysz mi?
-Nie wiem,wstań!
-Ale wybaczysz mi?
-Tak wybaczę,kocham Cię.-Wstał i zaczęliśmy sie całowac na oczach wszystkich zawodników Borussi.
-Ja Ciebie tez kocham!!A teraz chodź jedziemy do domu i tam cie przeproszę.
-Ahahah,no jedźmy.
Była godzina 14,wiec pojechaliśmy jeszcze do sklepu po zakupy i około 16 byliśmy już w domu i postanowiliśmy razem zrobic obiad.
-Co robimy na ten obiadek?
-A co byś chciał?
-No nie wiem co tam ty chcesz.Kochanie pójdziemy wieczorem do kina?I moze na jakąś romantyczną kolacje?
-Świetny pomysł zjemy obiad i się wyszykujemy.
-Dobra,to zróbmy naleśniki.
-Dobra to ja zrobie,a Ty nakryj do stołu.
Cieszę się,ze się z nim pogodziłam.Kocham go i nie umiem bez niego życ...Zjedliśmy naleśniki,które zdaniem Roberta były przepyszne.
-Dobra to ja idę się uszykowac.
-Okej to ja pójdę po Tobie.
Nie wiedział w co mam sie ubrac,ale w końcu coś wybrałam,zeszłam na dół.
-Pięknie wyglądasz kochanie.
-Dzięki.Idź się ubrac i idziemy.
Robert tez wyglądał bosko....
-Jestem gotowy,idziemy?
-Pewnie,chodźmy.
-Proszę wisadac.
-Dziekuje.
Jechaliśmy do kina na jakiś horror,tak dałam się namuwic na korror,znowu....Tak jak w pierwszym dni naszego spotnkania.Po kilku minutach byliśmy już w centrum Dortmundu i weszlismy do pełnego ludzi kina.Robert musiał rozdac kilka autografów po czym ruszylismy na sale,w której mieliśmy obejrzec ten nieszczęsny horror.Mimo,że wiedziałam,ze to bujda,że to naprawdę się nie wydarzy to się bałam.Tak już mam,od zawsze bałam się i boje horrorów.Ale Robert miał z tego ubaw.
-I czego się cieszysz?-zapytałam rozbawionego Lewego
-Bo widze jak się boisz tego horroru!haha
-JA?Boje się?Phhhiii ja tylko nie lubię takich filmów!
-Eheee..Boisz sie kotku,boisz!!
-No boję się!I co?
-Nic!Ale to śmieszne!
-Ty jesteś śmieszny,ale teraz ciiii bo film się zaczyna..jak by cos to sie do Ciebie przytule
-Jasne,niema sprawy.
Film był okropny!Masakra.Jakieś potwory,krew się lała!Ale kiedy Robert mnie przytulił wszystko mijało,w jego ramionach czułam sie taka bezpieczna.On sie chyba niczego nie bał.
-I jak?Bardzo źle było-zapytał mój ukochany po skończonym filmie
-Nie wiesz,nie.Przytulałam się do Ciebie tylko z miłości.Nie chce chodzic juz na takie filmy tutaj!Bo ludzie pomyślą ze jestem jakaś pusta i boje się wymyślonych historii,ale naprawdę tak to na mnie działa.
-Okej,przepraszam skarbie.To co kolacja czy do domu wracamy?
-Może wrócmy do domu,a na kolacje jutro pójdziemy bo jestem taka zmęczona.
-Do domu-okej,ale spac-nie.
-Ha ha ha,bardzo smieszne,zobaczymy w domu.Chodź jedziemy.
-Okej.
Wsiedliśmy do czarnego auta i pojechaliśmy do naszego (znowu naszego domu).Jechaliśmy w ciszy,ja myślałam nad tym,ze dawno nie rozmawiałam już z moją mamą.Tęskniłam trochę za tym Jej kochanym głosem,za buziakami na dobranoc od Niej i mojego taty.Musimy się do nich wybrac.Po 20 minutach byliśmy pod domem.
-Robert,mamy wino?-Zapytałam kiedy weszłam do domu i zdjełam kurtke
-Mamy,napijemy się?
-No pomyśłam,ze tak.
-Okej to ja idę po wino i lampki,Zaraz wrócę poczekaj w salonie.
-Dobra czekam.
Po chwili zobaczyłam Roberta z winem,jakos tak mi się wesoło zrobiło.Kiedyś marzyłam o jego autografie...A  teraz?!Budzę sie przy nim,zasypiam.Mam po prostu wszystko.Czego chciec wiecej?Lewy powiedziałby pewnie,że dzieci.Ja uważam że jeżeli bym zaszła w ciąże to okej,ale jeżeli mam wybór,to na razie wole zacząc studia,jakos unormowac to swoje życie.Bo na razie jestem szczęśliwa,mam Roberta,ale...Nasz związek jest krótki.Kocham go,to oczywiste ale wolałabym zacząc studia.Miec tak zwany plan B.
-O cyzm tak myślisz?
-A tak ogulnie.
-Mogę miec do ciebie pytanie?
-No,pytaj.
-No bo muwiłeś,ze Majka bardzo Cię zraniła,ale nie powiedziałeś dokładnie co takiego ona Ci zrobiła.
-No bo,byliśmy razem od 2 miesięcy i na poczatku tak jak muwiłem było okej,chodziła na moje mecze,ale z czasem przestała.Mówiła ze ma duzo nauki i tak alej i nie moze przyjśc.Dziewczyny innych piłkarzy były na meczach,a mi było jakoś orzykro ze nie było jej nawet na tych najważniejszych dla mnie meczach.I któregoś dnia nie poszedłam na zadną imprezę tylko od razu wróciłem do domu,a tam zastałem Majkę z jakimś facetem!I to w moim domu.Wywaliłem ja razem z nim i widzieliśmy sie potem tylko jak brała swoje rzeczy.A do szpitala poszedłem no bo nie jestem aż taki podły i uszanowałem jej oststnią porośbę.
-Oj  Ty biedaku.Przepraszm za to co zrobiłam,ale ja byłam jakoś wściekła na tą dziewczyne za to co Ci zrobiła i że wykorzystuje to ze jesteś dobrym człowiekiem i,że masz dobre serce.Kocham cię za to,wiesz?Że wybaczas wszystkim,ze jesteś no wspaniały.-przyblizylismy się do siebie i zaczęliśmy sie całowac.Lewy był taki delikatny.Z czasem nasze pocałunki były inne,nie umiem tego nazwac.Robert zdjął ze mnie bluzke,a ja z niego.Wziął mnie na rece i poszliśmy na górę do naszej sypialni,tam położył mnie na łóżko i zdjął ze mnie i z siebie spodnie,już po chwil.i był nade mną i miedzy pocałunkami powieciał cicho,ale czule:
-Kocham Cię skarbie i bedzie juz tak zawsze-te słowa utkwiły mi w pamięci i ton jakim to mówił.
Później juz sie nie wachalismy tylko kochaliśmy......Aż w końcu zmeczeni usneliśmy.Nie umiałabym wytrzymac dłuzej bez niego i cieszę sie bardzo,ze pogodzilismy się,bo jest najważniejszą osobą w moim życiu.I pomyżlec ze kiedys,kiedy byłam małą dziewczynką mówiłam że moim narzeczonym bedzie mój tata.Chyba nie spodziewałm sie,ze los na drodze da mi takiego faceta,przystojnego,kochanego i tekiego co z mojej perspektywy ma same zalety....Kocham życie...
========================================================================
Hej,oto 13 rozdział.Mnie nie zabardzo się podoba,ale moze Wam się spodoba,napiszcie mi w komentarzach.Ja zaczęłam odczulanie i niestety nie wpływa to na razie na mnie dobrze,bo od środy nie moge się uporac z katarem,staram się pisac,ale biurko jest w chusteczkach.....Oglądaliście dzisiejszy mecz?Według mnie był super,mimo iż tylko zremisowaliśmy to naprawdę był świetny,BvB było stac na to aby wygrac ale cóz,muwi się trudno...Mecz super i z tego śie trzeba cieszyc.Pozdrawiam gorąco i myślę,ze rozdziały będą w soboty,jeżeli uda mi sie wcześniej napisac no to bedzie wcześniej,ale jak bym miała później no to napiszę.Bo mam tydzień kartkówek,sprawdzianów itd..Paaa.Pamietajcie zeby komantowac!! <33
       


                              CZYTASZ=KOMeNTUJESZ
























piątek, 13 września 2013

Rozdział 12

                                                       Rozdział 12
Obudziłam się rano obok Lewego,który jeszcze spał.Pomyślałam,że pójdę pobiegac.Stwierdziłam,że Roberta nie będę budzic i pójdę sama.Poszłam wziąśc prysznic i ubrac sie w coś sportowego.Wybrałam spodenki,koszulke i moje ulubione buty do biegania.Oczywiście wzięłam jeszcze mojego iPoda i słuchawki (musiały byc takie,w końcu jestem dziewczyną Lewandowskiego,aaa :D) i wyszłam.Biegnąc myślałam dużo o tym,ze to chyba sen,że ja jestem taka szczęśliwa. Rozmyślona wpadłam na jakąś pare i upadłam.
-Oj,przepraszam..-wydukałam.I zobaczyłam,że to Wojtek i Kaja.
-Nic nie szkodzi kochanie,-powiedziała Kaja
-Cześc kochani,co wy tu robicie o tej porze?
-A wracamy z wakacji-odpowiedział Wojtek.
-A co u Ciebie?
-No wiesz,kiedyś jeszcze o tym pogadamy.A jak u Was?
-U nas świetnie,a powiedz mi kochana gdzie zgubiłaś mojego przyjaciela?
-A śpi Wojtusiu.
-Ah śpi....No tak taki śpioch.Słuchaj zapraszamy Was na kolacje dzisiaj u nas,będziecie?Będzie jeszcze Kuba z Agatą i Łukasz z Ewą.
-Jak dla mnie super,zapytam Lewego potem,ale na pewno przyjdziemy.Dobra to ja lece,pa trzymajcie się i do później.-Dałam każdemu buziaka w policzek.
-No pa do potem Ewela.
-Trzymaj się kochana i musimy jeszcze umuwic się i pogadac bo stęskniłam się juz za tymi naszymi plotami.
-No!Koniecznie.Pa,buziaki.
Biegłam z powrotem do domu.Kieyd do niego weszłam Robert chyba jeszcze spał,więc poszłam wziąśc prysznic.Zajęło mi to ok.20 minut i zorientowałam się,że nie wzięłam ze sobą ubrań,więc w samej bieliźnie wyszłam do sypialni po moje ubrania,lecz w tym momencie wstał Robert.
-O,hej piękna ubranka zgubiłaś?
-Hej przystojniaku.Właśnie idę po ubrania i zrobię Ci śniadanko bo chyba masz trening nie długo,prawda?
-No w sumie to zostało mi półtorej godziny.Pójdziesz ze mną na trening?
-No pójdę,pójdę.A i rano poszłam biegac i....
-Jak to?A ja?
-Oj tam,no i spotkałam Wojtka i Kaje,wracali z lotniska i zaprosili nas na kolacje na 18.okej?
-Świetnie.
-Dobra idę się ubrac i zrobię Ci sniadanko głodomorze.-Po chwili wyszłam z łazienki i Lewy od razu zaczął mnie całowac.
-Ej,już koniec tych czułości,hahah.
-Kocham Cię skarbie.
-No ja Ciebie też,przecież wiesz.A teraz zmykaj się ubrac,juz Cie nie ma.
-Dobrze mamusiu,hahaha.
Robiłam Lewemu śniadanie i zastanawiałam się czy nie powinnam pogodzic się z moją siostrą.Przecież kiedyś się razem bawiłyśmy,lubiłyśmy razem tańczyc.Czy to,że ona sie zmieniła jak dla mnie na gorsze moze tak po prostu  zkreślic to wszystko?Może ja powinnam pierwsza wyciągnąc rękę?Ale z drugiej strony.....To było tak.Do mojego 14 roku(a jej 16) zawsze robiłyśmy wszystko razem.Po prostu jak siostry bliźniaczki.Kochałam ją,była moją siostro,przyjaciółką i nawet czasem mamą.Później coś się stało i ona była dla mnie złośliwa.Bardzo złośliwa.Wyrywała mi kartki z zeszytu,czytała mój pamiętnik i wszystkim opowiadała co tam orzeczytała,zabierała mi chłopaków aż kiedys wiedząc,ze podoba mi się Maciek specjalnie nagadała mu głupot o mnie.Nie wiem co się stało.Ale to jak kiedyś przyszła z imprezy z nożem do mojej mamy to było już przegięcie.Gdymy nie mój tata ona by ją zamordowała.I najdziwniejsze,ze ona nie była chora psychicznie.Od tej pory jej nie nawidzę!Jak ona mogła?!Chciała zabic naszą matkę?Rodzice jej wybaczyli,namawiali również mnie,bo ona przepraszała.Ale nie!Ja jej nie wybacze.To,że najprawdopodobniej nawpieprzała się jakiś prochów,nie oznacza,że może się tak zachowywac..Z tych rozmyśleń wyrwał mnie Lewy.
-O czym tak myślisz??
-A o niczym ważnym.(dobra ważnym,dla mnie,ale nie chciałam zaprzątac tym głowy Robertowi.)
-Jak to?Ja tu stoje od 3 minut a ty patrzysz się w masło.
-Myśle o mojej siostrze.Robert ona chciała zabic moja matkę.Gdyby nie mój ojciec to jej....nie było by z nami.Moja siora nawpieprzała się jakis prochów i po imprezie przyszła do domu z nożem i chciała ją zabic.Robiła na złośc mnie.Wszystko przeciwko nam.Później przepraszała.Rodzice jej wybaczyli,ale ja nie.Chociaż ona przepraszała.Ale o cholere mi jej przeprosiny?
-Wow,teraz rozumiem.Ewcia ja nie wiem co bym zrobił na Twoim miejscu.Chodź no tu-podeszłam do niego,a on mnie przytulił.Na to liczyłam.Że w przyszłości bedę miała chłopaka,który mnie wesprze w każdej chwili,który uszanuje każdą moja decyzje.
-Dzięki Robert,a teraz jedz i jedziemy.Bo potem kolacja.Dosyc rozmyślania.
-Okej,ale na pewno wszystko już w porządku?
-Tak,jest okej.
Robert jadł śniadanie,aż mu się uszy trzęsły,a ja....No cóż,okłamałam go.Nic  nie jest okej.Nie wiem czy mam jej wybaczyc czy nie.?Może na stadionie będzie Ewa,albo Agata.Bo z Kają na razie nie pogadam,bo pewnie kolacje szykują.Dopiero wieczorem.Byłam nadal smutna,przygnębiona.
-Ej Ewelina.Halo!-Chyba nie źle się zamysliłam.
-Tak,tak..słucham?
-Jedziemy?
-Tak chodź.
Wyszliśmy zamykając przy tym drzwi.Wsiedlismy do auta i udaliśmy się w stronę stadionu.
-Kochanie,wiem,że mnie oszukałaś i nic nie jest okej,prawda?
-Oj no prawda......Nie wiem czy zasługuje na drugą szanse.
-Musisz sobie odpowiedziec na podstawowe pytanie.Kochasz ją?Czy nie?Chce sie z nią pogodzic?Czy nie?
-Nie wiem,kocham ją,ale nie jestem chyba na razie gotowa na to aby się z nią pogodzic.
-No widzisz i masz odpowiedź.I już proszę mi się tu nie smucic,bo.....Ukaram Cie wieczorem!
-Ohh.Już się boję.
-Jestesmy na miejscu wysiadamy.
Lewy jak nigdy otworzył mi drzwi od samochodu i wysiadłam.Chciałam juz iśc,ale on wtedy złapał mnie w pasie, przycisnął do samochodu i zaczął namiętnie całowac.Ja potrzebowałam tego więc wplotłam rękę w jego włosy i odwzajemniałam jego pocałunki.I właśnie w tej chwili zaczęli się zjeżdżac chłopcy.
-Uuuu jak gorąco-krzyknął Kuba
-A co,zazdrościsz Kubusiu??-zapytałam
-Ja??Skądże...Chodźmy bo sie spóźnimy.
-Tak,ja zaraz dojdę do Was-krzyknął mój ukochany.
-To co już nie będziesz sie smucic?
-No postaram sie...
-No to chodźmy.
Ja poszłam na trybuny,a Lewy do szatni.Niestety nie było ani Agaty ani Ewki.Więc postanowiłam posłuchac muzyki.Matko,jak oni się wygłupiali.Jak jakieś przedszkole.Biedny Klopp....Po około 1 godzinie zakończył się trening.
-Slońce,ja lecę się przebrac a ty łap klucze i czekaj w aucie.
-Okej,czekam.
W szatni:
-Ej,Lewy!Ty żeś sobie znalazł w końcu odpowiednią dziewczynę!-Powiedział Piszczu
-No wiem....
-Idziecie dzisiaj na kolacje do Wojtka,no nie?Ewa z Eweliną pogadają z moją Agą bo ona ostatnio jakaś drażliwa jest,nie wiem o co może jej chodzic.Pogadacie z dziewczynami żeby jaj się podpytały o co chodzi?
-Co żeś odwalił?My z Lewym z nimi pogadamy,ale ty sie zastanów czy czegos nie odwaliłeś/
-No właśnie nie,nic.....
-No to może hormony-podpowiedziałem
-Robercik,juz coś o tym wiesz??-Zapytał rozbawiony Łukasz
-Nieee,jeszcze nie.Dobra chłopaki,ja lece bo Ewka czeka.Nara,do wieczora.
-No nara.
-Myślałam,ze się juz Ciebie nie doczekam.
-Sorry,ale jeszcze gadałem z chlopakami.
-Spoko.Muszę sobie chyba kupic samochód.Przecież nie będziesz mnie wiecznie wozic.
-No moze.Słuchaj kochanie,Kuba prosił żebyś z Ewą pogadała z Agatą,bo coś ostatnio jest nie w sosie.
-Pewnie,że pogadam.Nie wiem w co się ubrac.Jak myslisz ta czarna sukienka,czy czerwona?
-|Dla mnie jesteś piękna we wszystkim.Ale najładniej Ci w tej miniówce czarnej.Ahh
-Oj Robert,Robert...Tobie to tlko o jednym.Pomożesz mi wybrac coś z szafy?
-Pomogę,pomogę.
Po kilkunastu minutach bylismy już pod domem.
-Dobra kochanie,to ja juz wiem w co się ubiore.Idę się wyszykowac,a Ty odpocznij sobie.
-Dzięki słońce.
Poszłam do łazienki wziąłam prysznic i wyprostowałam włosy.Zrobiłam makijaż i ubrałam się.Zeszłam na dół i Robert był już gotowy.
-Wow,ślicznie wyglądasz!I tak seksownie.
-Dziękuje,przystojniaku.Jedziemy?
-Jasne,zapraszam.-Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta Lewego.
-Wiesz Ewcia (od jakiegoś czasu wszyscy mówią mi Ewa,Ewcia) nigdy nie byłem taki szczęśliwy.Nie wyobrażam sobie juz życia bez Ciebie.
-Ja bez Ciebie też,misiek.Ale patrz na drogę bo nas zabijesz.
-Już jesteśmy.
-Oooo szybko.No to chodźmy.-Podeszliśmy do drzwi i zapukaliśmy.
-Witam,naszą cudną pare.!
-Taak,cześc Wojtusiu.Hej kochana.
-Cześc stary,Hej Kaja.
-Hejka ,wejdzcie,tylko Was brakowało.
-Hej wszystkim-powiedziałam
-Siemka świetnie wyglądacie.
Na kolacji było bardzo miło.No i nadszedł ten czas żeby pogadac z Agą.\
-Dobra,chodźcie laski my pogadamy o babskich sprawach,a oni niech sobie w fife pograją czy co tam chcą.-zaproponowałam.
-Świetnie,chodźmy-powiedziała Ewa,która zorientowała sie o co mi chodzi.
Weszłyśmy na górę do pokoju Kai i zaczęłyśmy gadac.Oczywiście pytania padły do Agaty.
-Ej Agusia co się u Was dzieje??-zapytałam od razu nie owijajac w bawełne
-Kurde nie wiem,coś sie jak by psuje, jest Oliwia i jak by jest gorzej.Ja nie wiem czy Kba mnie jeszcze kocha.Ja kocham Oliwie nad życię i jago,ale nie wiem czy mu nie przeszkadza to,ze mamy dziecko.Mówi że nie,ale czy to prawda?Nie spedzamy ze sobą tyle czasu.Kuba na treningu ja w domu z Olwicią.Wczoraj jak wyszliśmy było super.Ale jak już do domu no to nie możemy sobie pozwolic na to co kiedys,bo mała jest.No i zastanawiam sie czy Kuba się tym nie męczy.
-Co Ty gadasz?!My z Łukaszem mamy Sarę i jak chcemy sobie pobyc sami to dzwonimy do przyjaciół i oni ją biorą.On Cię kocha i martwi się o co Ci chodzi.Musicie pogadac na spokojnie,a jak chcecie pobyc sami to dzwońcie,a my małą weźmiemy do siebie albo Robert i Ewelina czy Wojtek z Kają.
-Myślisz?
-No jasne każdy tak myśli-powiedziała Kaja.
Gadałyśmy o tym i o innych rzeczach i tak się zagadałysmy,ze była już 11 wiec zeszłyśmy do swoich ukochanych.O dziwo oni nie byli upici,tylko jak normalni ludzie siedzieli i gadali.Ni,że podsłuchiwałyśmy,ale gdy usłyszałam co mówi Robet to kazałam dziewczyną żeby przez chwilię były cicho i żeby stanęły.
-Wiecie co chłopaki.Kocham Ewelinę i wiem juz,że to ta jedyna i.....
-I co?-Zapytał zniecierpliwiony Kuba
-I chciałbym się z nią zaręczyc.Chcę żeby była nie tylko moja dziewczyną,ale narzeczoną,a później żoną.Co myślicie?Bo ona ma niedługo urodziny,to byłby taki prezent jak by?
-Super!Miałeś kilka dziewczyn,ale o żadnej tak nie mówiłeś...Wow Lewy,dorastasz!-Powiedział Piszczu,a Wojtek to wgl zaniemówił.
-O matko,Ewelina gratuluję!
-Cicho!Udawajmy,ze nic nie wiemy!-Byłam zdziwiona on mnie aż tak kocha?Jezu ja naprawdę czuje to co on!Kocham go!Najlepszy dzień w moim życiu.......Jestem najszczęśliwszą osobą na Ziemi!!
Zeszłyśmy na dół i chłopaki od razu zaniemówili...
-Robert idziemy już?
-Mhm tak chodźmy....
-Papa,dzięki za kolacje.Było super.
-To my dziękujemy,za towarzystwo.
Wyszliśmy i udalismy sie do czarnego auta Roberta.Cieszyłam się jak nigdy,ale starałam się tego nie pokazywac. Niestety jak mam się nie cieszyc to znowu smutnieje i jakoś tak wychodzi,jechalismy już kilka minut w ciszy.
-Ewcia,coś się stało?Jakaś dziwna jesteś.
-Nie tylko myślę o Agacie,ona tak sie zachowuje bo myśli,że Kuba Jej już nie kocha tak bardzo jak kiedyś.
-Co ona gada?! Przecież Kuba ją kocha nad życie..
-No my to wiemy,ale ona cłymi dniami siedziała z Oliwką przez jakiś czas i tak pomyślała,ale wytłumaczyłysmy Jej,że ją kocha.
-To super....-Robert jakos spojrzał na mnie a potem wzrokiem szedł na dół aż do nóg.Jaka Ty jesteś piękna....
-Oh dziękuję.O jesteśmy.
-Wysiadamy kotek,bo ja czekam na tą niespodzianke..hehe
-Zobaczymy....
Wysiedliśmy,a przed furtką stała......
========================================================================
Cześc kochani.Przepraszam Was naprawdę,ze tak długo,ale jestem w pierwszej klasie gim i mamy teraz z każdego przedmiotu jakieś testy,ja mam prace domowe,ze siedzę do nocy,jeszcze rehabilitacja.Nie mam na nic czasu.Postaram się pisac częściej,ale to nie ode mnie zależne...Jak mam mniej zadane to piszę ile mogę.A jak podoba sie rozdział?Wiem,wiem powinno się w końcu coś dziac,ale ja nie mam serca przerywac ich miłości,po prostu nie potrafie,ale cóż może się przełame i napiszę coś pożądnego bo w końcu prawdziwe życie to nie tylko sielanka.I wgl macie pojęcie,ze teraz jak mam kontuzje kolana to nie moge grac w noge,siatke...nic..A ja to kocham!! <3 Papa lecę i zaczynam pisac kolejny rozdział.A Wy zostawcie komentarze bo niby wy czytacie (chyba) ale nie wiem czy wam się podoba?? Papa <3 :*




























wtorek, 10 września 2013

Info

Hej.Przepraszam,że mnie nie ma,ale mam zapieprz w sql.I jeszcze problemy z kolanem,rehabilitacja,basen i te sprawy(ale się Złozyło,Lewy też ma kontuzje kolana),okazało się,ze to kontuzja na dłuższą mete,ale cóż.Nie będę Wam tu pisac kiedy dodam nowy rozdział,piszę go.Może dodam dzisiaj,moze jutro...Staram sie go napisac jak najszybciej,pisze się...Niby końcówka,ale nie chcę żeby był jakiś taki zwykły,monotonny....Przepraszam Was jeszcze raz......:) Pozdrawiam. :D

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 11

                                              Rozdział 11
Nie wierzyłam! Stała tam moja starsza o 2 lata siostra.Nie odzywamy się do siebie od 3 lat.Stara historia,ale wciąż boli.Robert zauważył,że posmutniałam.
-Coś się stało?
-Nieee...nic
-Czemu tak patrzysz na tą dziewczynę?Znasz ją?
-Tak jak by....No okej,to jest moja siostra.
-To czemu się nie przywitasz?
-Bo jej nie nawidzę!-Uciekłam,płacząc przy tym.Nie patrzyłam gdzie biegnę.Wiem tylko,że Robert wołał mnie,ale ja nie przestawałam biec.W końcu dobiegłam do miejsca gdzie nie było nikogo.Oparłam się o ścianę i osunęłam na ziemię..Po chwili zobaczyłam Lewego.
-Kotek,co się stało?-podszedł do mnie i przytulił mocno,a ja płakałam,dalej płakałam.
-Ja jej nie chcę po prostu znac!Rozumiesz?Nie chce!!
-A powiesz mi co się stało?
-A mozemy później o tym pogadac?Bo nie mam na razie na to siły.Kiedy wracamy do Dortmundu?
-Jasne powiesz mi jak będziesz gotowa,pojedziemy po śniadaniu.
-Wiesz co?Kocham Cię,pobiegłeś za mną chociaż nie musiałeś,nie naciskasz na mnie,tylko czekasz aż będę gotowa i sama Ci o tym powiem.Jesteś mężczyzną moich marzeń.Nie zmieniaj się nigdy.Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.Chcę miec z Tobą dzieci,chę byc przy Tobie aż do końca mojego życia,chcę dzielic się z Tobą moim szczęsciem,chcę Ciebie wsperac w trudnych dla Ciebie chwilach i cieszyc się z Twoich sukcesów.
-Kurde kochanie,nawet nie wiesz jak sie cieszę,że mi to powiedziałaś.Dało mi to takiego powera.Ja też chcę tego wszystkiego co Ty chcesz.Kocham Cię i będę kochał zawsze.Dziękuję Ci,ze jesteś.-Po skończeniu tych słów zaczął mnie całowac.
-Kotek później,wracajmy już do domu,bo Twoja mama się pewnie o nas niepokoji.
-Jasne,wracajmy.Trzymam Cie za słowo,ze później dokończymy,haha.
-Dobrze juz,dobrze.Chodźmy.
Wracalismy powoli,już nie biegliśmy.Po kilku minutach na drodze stanęła Majka.
-O cześc siostra,widzę,że nie źle się ustawiłaś!Hah,na ile masz tego kolesia?Dopóki nie spełni twoich zachcianek,tak?
-O co Ci chodzi,co?Widzisz,że znalazłam mężczyznę,którego kocham i co?Chcesz to zniszczyc?Daj spokój,bo i tak Ci się to nie uda!Kocham Roberta,a on mnie i tak zostanie do końca życia.
-Taaa,jasne.Jakoś on tak o tym nie mówi.
-Wiesz co?Nie znam Cie,wiem tylko,że musiałaś zrobic coś okropnego Ewelinie,ale przestań się pogrążac.My się KOCHAMY,rozumiesz??Czy mam przeliterowac?Zejdź nam z drogi!Nara...
I odeszliśmy.Robert zachował się jak prawdziwy mężczyzna.Z każdym kolejnym dniem przekonywałam się jaki on naprawdę jest.Nie tak jak mówią w TV.On jest inny.I za to go kocham.Potrafi zachowac się w każdej sytuacji.
-Dziękuję Ci,nie poradziłabym sobie z nią sama.
-Oj,no co ty?Myślisz,ze pozwoliłbym aby jakaś dziewczyna,która nazywa się twoją siostrą,będzie Ciebie,a właściwie nas tak poniżac?Po moim trupie!
-Jesteś wspaniały!
-No wiem...W końcu nie tak bezpodstawnie mówią na mnie BOSKI LEWANDOWSKI.!
-Ahh ty mój Boski,Ty i ta Twoja skromnośc...-Juz mieliśmy się pocałowac,gdy zadzwonił telefon Lewego.
Chciałam odejśc,żeby mu nie przeszkadzac,ale on złapał mnie za rękę i przyciągnął,a w jego oczach widziałam:"Nie odchodź,nie mam przed Tobą tajemnic".Jeszcze żaden chłopak nie traktował mnie w taki sposób.Poczułam się naprawdę wyjątkowa.Po chwili Robert skończył rozmowę.
-Dzwonił mój menadżer i prosił abym (tzn.jak ja to i Ty)przyjechał wcześniej na zgrupowanie do Warszawy,bo będę miął spotkanie z fanami.
-Oooo,to świetny pomysł.Jak byłam Twoją fanką (największą),to marzyłam żeby znaleźc się na takim spotkaniu z Tobą.
-Nic straconego.
-Ha,ha,ha...Teraz to ja mam ciągle spotkanie z fanami misiek.Dobra wracamy.
-Skarbie,czy ty masz iPhone?
-No mam,tego co Ty..Tylko ładniejszego, bo białego :P
-Oj tam.Mam dla Ciebie prezent.Na razie takie,ale jak będziesz chciała to załątwie Ci też ze zdjęciem.
-Ha ha ha ha ha.Kochany jesteś.Dziękuję.Kocham Cię.-No i w końcu się pocałowaliśmy.Żadna siostra i żaden telefon nam w tym nie przeszkodzili.Po chwili jednak się opamiętaliśmy i wróciliśmy do domu.
-Cześc mamo,jestesmy.
-Cześc kochani,chodźcie śniadanie na stole.
-Dzień dobry,Iwonko.
-No siadajcie i zajadajcie.Jak udał się wczorajszy wieczór.Bo ubrań nie posprzątaliście...hihi
-Mamoo....Proszę Cię..
-Oj Robercik nie przesadzaj,Twoja mama zartuje.
-Okej..Mamuś my zaraz jedziemy.Tylko się przebieżemy.Jeszcze się spotkamy bo za 2 tygodnie przyjeżdząm na zgrupowanie.
-No dobrze,dobrze.Ale ja nie dam rady byc na meczu,bo jestem umuwiona...
-Ooo,a z kim?Jeśli można wiedziec?
-Z mojim kolegą z podstawówki.
-To fajnie.
-To ja idę sie przebrac.,.
-Ewelina,kochanie czekaj ja też idę.
-No to chodź kotek.Założyłam strój odpowiedni do dzisiejszej pogody.Bo właśnie się zachmurzyło i pada.Zrobiłam lekki makijaż oczu i pomalowałam paznokcie.
-Pięknie wyglądasz-Lewy miał na sobie czarne rurki,granatową bluze i czarne converse.
-Dziękuje,jedziemy?
-Tak,chodźmy się pożegnac.Mamo jedziemy.
-Przygotowałam dla Was konfitury.
-Dziękujemy.
-Pa Robert,masz.Pa Ewelinko,mam nadzieje,że zobaczymy się niedługo.
-Też mam taką nadzieję,do widzenia Iwono.-I wyszliśmy,po czym wsiedliśmy do auta.
-Wiesz co Robert?Masz świetną mamę.
-Dziękuje kochanie.Może pośpiewamy?
-Świetnie.
-\Co powiesz na Ewe Farną-Znak?
-Super,uwielbiam tę piosenkę.
-No,świetna jest.
Śpiewaliśmy i tą i inne piosenki i znów przerwał nam dzwonek telefonu Lewego.
-Skarbie,sprawdzisz kto dzwoni?
-Yyy,Kuba.Masz.
-Tak,Kuba.
-Cześc stary,mam pytanie.
-No to pytaj.
-Co robicie dzisiaj wieczorem?
-Czekaj zapytam..(-Ewelina,co robimy wieczorem?-Chyba nic..)Nic nie robimy,a co?
-Moglibyście się zaopiekowac Oliwką?
-Jasne,tym skarbem zawsze.O której?
-Jak będziecie o 17:30,będzie super.My wrócimy około 22-23.Wiesz romantyczna kolacja i te sprawy.
-Okej to dozoba.\
-Dzięki,nara.
-I co chciał Kuba?
-Żebyśmy się wieczorem Oliwką zaopiekowali.Dobrze,że się zgodziłem?
-Jasne,super.-JA po chwili niestety zasnełam.Robert obudził mnie po domem.Wysiedliśmy z auta i usaliśmy się do domu.Była godzina 16.
-Robert,to teraz Ty idź weź prysznic,a ja pójdę do kuchni i zrobie nam coś do jedzenia.
-Okej idę do łazienki,będę za 15 minut.-I rzeczywiście po 15 minutach Robert był juz na dole,w jeansach,bez bluzki.\
-Kochanie,gdzie masz bluzkę?
-A założe przed wyjściem.Co jemy?Bo jestem głodny jak wilk.
-Zapiekankę.
-Wow,myślałem,że będziesz brała tylko zdrową żywnośc.
-Oj nie martw się,jest tu dużo warzyw,a jescze będę Cię katowac zdrowym jedzeniem....haha
-Mmm pyszne,nie wiedziałem,że tak świetnie gotujesz.-Po kilku minutach nic juz nie było na stole.Zegarek wskazywał 16:10,więc poszłam się przebrac.
-Jestem gotowa.Jedziemy?
-Chwila,skarbie teraz ja idę jescze.
-Okej.
-Idę się przebrac i zaraz będę.
-Dobra,czekam w aucie.
-Ok.
-Jestem,jedźemy.Sorki,ze czekałaś piękna.
-Spoko przystojniaku.-Po ok.20 minutach byliśmy już po domem państwa Błaszczykowskich.
-Hej Wam,dzieki,ze zgodziliscie się przyjechac.
-Hej Kubuś-podeszłam do niego i przytuliłam na powitanie -Gdzie Agata?
-A zaraz zejdzie.
-Ej,koniec tego przytulania,bo będe zazdrosny.
-Oj misiu,bardzo smieszne.-Nagle do przedpokoju wparowała Oliwia.
-Ceśc wujku Lobercie i....
-Ciosiu Ewelino-podpowiedziałam małej,która mnie jeszcze nie znała i podeszłam do niej się przywitac.Olcia była przecudowna od razu się do mnie przytuliła i chyba polubiła.I powiedziała od nowa.
-Ceśc wujku Lobercie i ciociu Ewelino...
-Czesc księżniczko-Robert również podszedł do małej i przywitał się.I z góry zeszła również Agata.
-Cześc kochani.Co u Was?
-Hej Aga,a u nas po staremu.Byliśmy dzisiaj u Roberta mamy,ale moze innym razem pogadamy,a teraz leccie.
-No masz racje,jak by Oliwka zglodniała...
-Damy radę,paaa.
-Olcia,powiedz pa pa rodzicą-wziąłam na ręce Oliwię.
-Pa Pa mamusiu i tatusiu.
-Paa skarbie-i drzwi się zamknęły.
-To co robimy dziewczyny?
-Bajeckę!Bajeckę.
-No,Robert idź szukaj bajeczki.
-A jaką bajeczke życzy sobie moja księżniczka?
-Kubusia Puchatka.
-No to ja idę po bajkę,a wy moze po soczek?Czekam na Was w salonie.
-Świetny pomysł,chodź Oliwcia.
-Ciociu,jesem głodna-powiedziała mała w kuchni.
-Głodna?A  na co masz ochotę?
-Naleśniki!
-Dobra,to chodź. Obejrzysz bajke z wujkiem,a ja zrobie dla Was naleśniki.Okej?
-Tak.
-Robert,obejrzyjcie bajkę,a ja idę zrobic naleśniki,bo Oliwka zgłodniała.
-Pomóc Ci w czymś?
-Nie,dzięki.Oglądajcie sobie bajkę.-Poszłam do kuchni,po kilku minutach już wiedziałam co,gdzie jest.Zrobiłam pyszne naleśniki i zawołałam Roberta i małą.
-Gotowe,Smacznego.
-Mmm pycha kochanie.
-Supel ciocia.
-Ciesze się,że Wam smakowało.A ja teraz pójdę Oliwkę umyc i położy sie spac.
-Dobze ciociu.
-No to my idziemy na górę do łazienki a ty kotku pozmywaj.
-Sie robi szefowo.
Wsadziłam Oliwię do wanny z ciepłą wodą i zaczęłam ją myc.Trochę się jeszcze po pluskała w wodzie i wyciągnęłam ją z wanny,wytarłam jej ręczniczkiem i ubrałam w pizamkę. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do jej pokoiku po czym położyłam w łożeczku. Przeczytałam jej może 3 strony książeczki i usnęła.Patrzyłam na nią jeszcze przez chwilę,bo tak słodko spała i wyszłam z pokoju,zamykając przy tym po cichu drzwi żeby jej nie obudzic.Po czym zeszłam do Roberta na dół.Idąc korytarzem spojrzałam na zegar,który wskazywał 21.
-Jestem,zasnęła.
-Świetnie,to co mamy czas dla siebie?
-Tak,obejrzymy jakąś komedię?
-Świetny pomysł.
-No to włączaj.
-Yyyy,moze byc ta?
-Jasne,chodź tu obok mnie.-Oglądaliśmy film i było przy tym dużo śmiechu,ale mała się nie obudziła.Była już 23,wiec nie długo powinni byc.Przytuliłam się do Roberta i w ciszy zaczeliśmy rozmawiac.
-Wiesz co?Nie wiedziałam,że masz taki dobry kontakt z dziecmi.
-No to już wiesz.Nie mogę się doczekac naszych szkrabów.Małych Lewandowskich.
-No ja też,ale zaraz moze to będzie dziewczynka!?
-Już dobrze-Robert zaczął mnie całowac,a ja odwzajemniałam jego pocałunki.Nawet nie zauważyliśmy jak Kuba i Agata weszli.
-Khmmm,nie chcemy przeszkadzac,ale już jesteśmy-powiedział Kuba
-Nie nic nie szkodzi.No to co do jutra na treningu?Pa
-Tak do jutra i dziękujemy Wam.
-Nie ma za co.Wiesz Aga zawsze do usług.Robert świetnie zajmuje się dziecmi,a mnie Oliwka chyba polubiła.Pa
-To super.Pa
-Pa Dobranoc,chociaż nie wiem czy dobranoc czy...-Zaśmiał się Kuba.
-Jak Ci w łeb przywale.
-Jak dzieci,dobra Robert chodź idziemy.I wyszliśmy.
-Hahaha,głupio wyszło ale cóż.Po kilku minutach byliśmy już pod naszym domem.Robert wniósł mnie na ręcach i całowaliśmy sie cały czas.W korytarzu leżały nasze ubrania,a my znaleźliśmy się w sypialni.Ciągle się całując.
-Kocham cię Ewelinka.
-Ja Ciebie też.

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Mamy 11 rozdział.I jak Wam sie podoba?Teraz będę rzadziej dodawała rozdziały.Będę się starała jak najczęściej,ale wiecie...Szkoła i te sprawy.A teraz idę do 1 kl. gim. więc wiecie.Mase spraw,nowa klasa i wgl.Mam nadzieje,że ten rozdział się podoba?Ja nie chcę do szkoły!!A wy??Skończy się już wstawanie "Rano" o 13 chodzenie spac o 3,czasem i wgl WOLNOŚC.No,ale szukajmy plusów.Mecz Polska-Czarnogóra.Boże Narodzenie "niedługo".Jakoś damy rade te 10 miecięcy.Paa

                CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3